Mało się o niej dziś mówi i pisze. Schowana w sercu Mokotowa na pozór nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wystarczy jednak nieco bliżej się przyjrzeć, aby przekonać się, że daleko jej do szeregu zwykłych warszawskich zabudowań. Widać, że to kamienica "z przeszłością". I jak się do tego okazuje,wcale nie taką błahą....
Kamienica przy Narbutta 50 pojawiła się na ulicach Warszawy w 1927 roku. Kilka lat wcześniej, bo w 1923 plac przy Narbutta wykupił Tadeusz Horoch i wspólnie z architektem Tadeuszem Zielińskim zaprojektował tę dwupiętrową kamienicę. Stylem przypominała ona wówczas nieco paryski l'Hôtel Lambert, natomiast dom frontowy ukazywał typowo neoklasycystyczną dekorację.
Fot. źródło: gdzietu.pl |
Tadeusz Horoch, pierwszy właściciel domu przy Narbutta 50. Fot. "Ostańce. Kamienice warszawskie i ich mieszkańcy", t.3, s. 117 |
Czas świetności kamienicy trwał lekko ponad dziesięć lat. We wrześniu 1939 roku, podczas II wojny światowej w sam środek budynku uderzyła bomba. Stratę udało się jednak w miarę szybko naprawić, a śladem po niej został inny rodzaj cegły widoczny na elewacji, który można było oglądać przez kolejne 40 lat, kiedy to w 1985 roku położono na budynku nowy tynk.
Fot. źródło: gdzietu.pl |
Na kamienicy swoje piętno odcisnęło również powstanie.
Pierwszego sierpnia był taki parny dzień, deszcz wisiał w powietrzu - opowiada jedna z mieszkanek kamienicy, Iwona Dąbrowska. - Po południu wyszliśmy z boną Pole Mokotowskie, mieliśmy tam mały zagonek ziemniaków. Pamiętam młodego chłopaka z biało-czerwoną opaską na ręku, który powiedział nam, żeby natychmiast wracać do domu, bo zaraz się zacznie. Gdy doszliśmy na Narbutta, padły pierwsze strzały.*
Fot. źródło: gdzietu.pl |
Na wykonanym w 1945 roku zdjęciu widać kamienicę pozbawioną okien i drzwi. Widać ciemne smugi, jako dowód, że budynek niejednokrotnie trawiły języki ognia. Zdjęcie ukazuje również zaorany teren przed budynkiem. Podczas okupacji tamtejsi mieszkańcy wykorzystywali go jako ziemię pod uprawę przydomowych ogródków. Dzisiaj, dokładnie w tym miejscu, stoi kino Iluzjon.
Fot. "Ostańce. Kamienice warszawskie i ich mieszkańcy", t.3, s. 116 |
Po 1945 roku Tadeuszowi Horochowi udało się powrócić w rodzinne mury. Uzyskał z banku pożyczkę na odbudowę frontowej części domu. Spłacał ją z dochodów, jakie przynosił mu wynajem wyremontowanych mieszkań tajwańskim, szwedzkim i brytyjskim dyplomatom. Ale w roku 1953 kamienica została znacjonalizowana. Właścicielom przydzielono jedynie jedno kwaterunkowe mieszkanie, a zaciągnięty wcześniej kredyt musieli spłacać sami do końca swojego życia.
Upaństwowiony budynek dawał kwaterunek przypadkowym lokatorom. Nikt już nie troszczył się o jakikolwiek remont czy prace, mające na celu zabezpieczenie kamienicy, która z roku na rok ulegała coraz większej degradacji. W połowie lat 70. zrujnowane oficyny domu rozebrano. Od tamtego czasu podwórko pozostaje niezagospodarowane.
Fot. źródło: gdzietu.pl |
Iwona Dąbrowska, córka Tadeusza Horocha, mieszkanka kamienicy przy Narbutta 50, rok 2010. Zdjęcie pobrane stąd. |
Kalisza.
* Przytoczone w tekście wspomnienia Iwony Dąbrowskiej pochodzą z publikacji M.Stopy i J. Brykczyńskiego "Ostańce. Kamienice warszawskie i ich mieszkańcy", tom 3, DSH, Warszawa 2013, s. 123. Inne materiały zawarte w tej książce były również pomocne w zebraniu informacji do powyższego tekstu.
wynajem warszawa
OdpowiedzUsuń